21 kwietnia, 2025

Pączki bez glutenu i bez mleka

Pączki bez glutenu i bez mleka – pyszne i domowe.

Będą w sam raz na tłusty czwartek, który już za chwilę.

Pączki są proste w wykonaniu, przyda się tylko robot albo mikser z hakiem do zagniatania ciasta.

Są bardzo udane, pulchne, żółciutkie, pachną wanilią.

SKŁADNIKI – wszystko bezglutenowe

– 250 g mąki (mieszanka chlebowa Balvitaen – ta w czerwonym opakowaniu z tektury);

– 1 opakowanie budyniu waniliowego,

– płaska łyżeczka proszku do pieczenia,

– 3 łyżki cukru/ksylitolu,

– 1 całe jajko i 1 żółtko,

– 200 ml ciepłej wody

– 2 łyżki oleju (np. kokosowego – rozpuszczonego, ale nie gorącego).

– 20 g świeżych drożdży

– tłuszcz do smażenia pączków ( u mnie olej)

WYKONANIE

  1. Robimy zaczyn: drożdże mieszamy z łyżeczką cukru i 2 łyżkami ciepłej wody i odstawiamy na 15 minut.
  2. W misce łączymy mąkę, budyń, proszek do pieczenia i pozostały cukier.
  3. W misie miksera rozbijamy jajko, żółtko i pozostałą wodę – tylko do połączenia, a kiedy się połączą, dodajemy po łyżce mieszanki mąk i zagniatamy – hakiem. Kiedy dodamy całą mąkę i ciasto robi się gęste, dodajemy zaczyn i olej. Miksujemy z użyciem haka jeszcze przez chwilę, aby wszystkie składniki dobrze się wymieszały.

Ciasto jest lepkie, kleiste, przy tym dość ciężkie. Przykrywamy i odstawiamy do wyrastania na około godzinę.

Ciasto powinno w tym czasie podwoić swoją objętość.

  • Rozgrzewamy tłuszcz do smażenia. Aby wykorzystać rozsądne ilości tłuszczu, posłużyłam się małym rondelkiem i smażyłam po 3 – 4 nieduże pączki. Potrzebne jest min. 0,5 litra tłuszczu albo nieco więcej, aby pączki mogły swobodnie w nim zawisnąć.
  • Ciasta już nie zagniatam drugi raz, tylko nabieram z miski łyżką lub dłonią, formuję kulkę wielkości sporego orzecha włoskiego. Pączki formuję dłońmi natłuszczonymi olejem – w innym przypadku będą się bardzo kleić – i kładę na dobrze rozgrzany tłuszcz.
  • Pączki rosną podczas smażenia około 2-krotnie. Nie nasiąkają tłuszczem, obracają się same, ale dla pewności, obracam je po  dwa razy.
  • Czas smażenia trzeba dopasować do własnym warunków domowych (rodzaj kuchni, tłuszczu, itp.) –  u mnie było to ok. 2 minut na każdą stronę. Przy dużych kulkach trzeba czas smażenia wydłużyć, aby środek nie został surowy. Ale też nie wolno smaży zbyt długo, żeby nie spalić wierzchu. Dobrze zrobić sobie na początku próbę wielkości.

Pamiętajcie też, że im dłużej olej/ tłuszcz się grzeje i smaży, tym szybciej zaczynają brązowieć kolejne pączki. Pierwszy pączek jest zwykle sporo jaśniejszy od ostatniego z porcji.

Z podanej porcji otrzymamy ok. 12 – 14 niewielkich pączków.

Po odsączeniu ich na ręczniku papierowym, można dowolnie nadziać. Używałam szprycy – strzykawki.

Ja w tym roku nadziewałam gotowcem – bezmlecznym deserem czekoladowym, który lubią dzieci. Myślę, że równie dobrze smakowałby też jogurt kokosowy z mango, konfitura lub marmolada.  

Bez nadzienia także są pyszne.

Nie są to dla mnie codzienne wypieki i generalnie omijamy w diecie produkty z głębokiego tłuszczu,  ale też miło móc poświętować tłusty czwartek rodzinnie, częstując dzieci bezpiecznym dla nich pączkiem, zamiast jak zwykle tłumaczyć im, że akurat tego nie można/ nie warto jeść.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *